Kiedyś mówiono, że papier przyjmie wszystko. Dziś można to samo powiedzieć o Internecie, który przyjmie każde kłamstwo i powieli je w milionach egzemplarzy. Czytając newsy z różnych portali, trzeba mieć świadomość, że te najbardziej sensacyjne, są często wymyślane przez kreatywnych redaktorów, by wzbudzić uwagę ludzi.
Ostatnio było głośno o niebieskim wielorybie – grze, która miała prowadzić do śmierci dzieci, które rzekomo wykonywały różne dziwne zadania. Oczywiście, tę bzdurę ktoś wyssał z palca, a następnie, została ona powielona na portalach i nawet trafiła do szkół.
Legendą o podobnym zasięgu, były „kapsułki z larwami tasiemca”, które miały być kupowane przez bogate panie po to, by schudnąć. Ile jest w tym prawdy?
Według niesprawdzonych wieści na temat pasożytów, osoba, która ma tasiemca, może jeść za dwóch, a mimo to będzie chudła. Pierwsze doniesienia na temat kapsułek z jajami pasożytów, pojawiły się już na początku 20 wieku, czyli jak widać, ta historia wcale nie jest nowa.
Nowa fala walki z otyłością na różne dziwne sposoby pojawiła się w latach 60-tych i 70-tych, kiedy to popularne było przyjmowanie tabletek z amfetaminą, oraz znowu powróciły opowieści o tabletkach z tasiemcami. Ponoć miały je przyjmować takie sławy, jak Claudia Schiffer, a wcześniej, Maria Callas. Nie sposób potwierdzić prawdziwości tych opowieści, bowiem opierają się one na anegdotach.
Jakie są fakty dotyczące przyjmowania pigułek z tasiemcem?
Po pierwsze, nie można legalnie produkować takich pigułek, z wielu powodów. Chyba najważniejszym z nich jest to, że tasiemiec szkodzi organizmowi. Samo rozpoczęcie produkcji jakiś kapsułek na odchudzanie, wymaga szeregu pozwoleń i zwykle podlega nadzorowi z wielu instytucji.
Jeśli nawet uwierzymy, że preparaty z tasiemcem były na rynku, prawdopodobnie były one produkowane domowymi sposobami. Tutaj przechodzimy do czarnej strefy farmacji, która jest na równi sprzedawaniu fałszywej Viagry czy sterydów. Jeśli nawet ktoś zacząłby produkować taki preparat, kupujący nie miałby żadnej gwarancji, czy dostaje to, za co płaci. Oczywistym wnioskiem byłoby zatem to, że ludzie płacili duże pieniądze za kapsułki zawierające cokolwiek – gips, talk lub cokolwiek innego.
W sieci można nadal trafić na ogłoszenia sprzedaży takich kapsułek, w których niektórzy autorzy zaznaczają, że są one sprowadzane z Meksyku. Co ciekawe, podobny zabieg dotyczył także piekielnie drogiej kuracji amigdaliną, która była dostępna tylko w tym kraju. Gdy amigdalina (a raczej mielone pestki moreli) pojawiły się normalnie na półkach w sklepach zielarskich, zainteresowanie momentalnie się kończyło.
W niektórych krajach, jak na przykład USA, sprzedawanie kapsułek z tasiemcem jest nielegalne.
Na forach internetowych dla kobiet można znaleźć także wiele postów w stylu „moja znajoma brała te kapsułki i schudła x kg w miesiąc”. To także bzdura, ponieważ tasiemiec to pasożyt długowieczny, który potrzebuje kilka miesięcy, by zacząć niszczyć organizm. Generalnie, każdy preparat na odchudzanie, który ma oferować błyskawiczne działanie, prawdopodobnie nie ma żadnego działania.
Podsumowując – media przywiązują dziś minimalną wagę do sprawdzania wiarygodności powielanych informacji. Moim zdaniem, cała historia z kupowaniem jaj pasożyta przez internet, została wymyślona, a następnie, powielona przez redaktorów na różnych portalach. Dopiero potem, pojawiło się na nie prawdziwe zapotrzebowanie i ludzie zaczęli oferować różne preparaty, które rzekomo zawierały jaja tasiemca. Podobny schemat dotyczy innych „fake news” jak na przykład historia z niebieskim wielorybem.